Ania opowie Wam dzisiaj swoją historię, w pewnym momencie mrożącą krew w żyłach… Bardzo jej za to dziękuję i tym samym jest to już druga relacja z Waszych historii, podzielonych na dwie grupy: Przeprowadzka na wieś i Życie na wsi. Kolejne czekają w kolejce 😉
Ania wykazała się naprawdę silnymi nerwami wobec sytuacji, która ją spotkała. Nie wiem, jak ja bym zareagował. Ale to musicie po prostu przeczytać poniżej. Jeśli historia Was zaciekawiła – zostawiajcie komentarze poniżej. Ja lub Anna na pewno odpowiemy. Wszystkie zdjęcia należą do Ani i pochodzą z jej domu lub ogrodu.
Historia Anny, czyli Moje Wiejskie Opowieści
Mam na imię Ania, nie ta z Zielonego Wzgórza, ale ta z Górek, wsi położonej w województwie łódzkim.
W wieku 44 lat zaczęłam swoją przygodę, nowe życie wraz z synkiem i moim ukochanym AN, stawiając swoje pierwsze kroki jako pani domu (już nie mieszkania w bloku), jako ogrodniczka i wiejska babka 🙂
Dlaczego wieś?
Wychowałam się na obrzeżach miasteczka liczącego niespełna 20 tys. mieszkańców. Nie na wsi, choć warunki i otoczenie niewiele się różniły. Własny ogródek z warzywami, drzewa owocowe, zwierzęta, pola, łąki i lasy to wszystko należało do mnie.
Od zawsze kochałam naturę, lubiłam się jej przyglądać i obserwować. Widok porannej rosy na trawie zachęcał do bosego spaceru, skoki w głębokich kałużach, po obfitej w deszcz burzy, to prawdziwa frajda.
Zapach pomidorów, smak dojrzałych gruszek i śliwek węgierek budzi we mnie do dziś piękne wspomnienia. Wazon pełen świeżo zerwanych z ogrodu kwiatów na stole, woń suszonych borowików i co niemal najważniejsze, pyszne wiejskie jedzonko, było czymś tak oczywistym.
Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy jakim błogosławieństwem jest życie na wsi, nie zdawałam sobie także sprawy iż właśnie spokój, przestrzeń, swoboda i kontakt z naturą ma zbawienny wpływ na życie. Moje dzieciństwo było punktem odniesienia, stało się tęsknotą i wielką motywacją do tego by zbudować wspólne szczęście na wsi z dala od miasta, hałasu, pośpiechu i spalin.
A tak to się zaczęło
Podczas urlopowego wyjazdu postanowiliśmy poszukać naszego nowego – starego domu. Wszelkie ogłoszenia z nieruchomościami umieszczone na stronach internetowych w rejonie dwóch województw zostały skrupulatnie przestudiowane i zakreślone.
No cóż ruszamy w drogę…
Szukaliśmy domu z charakterem, na wsi, nadającego się do zamieszkania, którego można sukcesywnie przekształcać i dostosowywać do naszych potrzeb.
To była nie lada gratka. Z długiej listy pozostały nam dwie opcje i tu już nie było tak łatwo. Ze względu na określoną kwotę jaką chcieliśmy przeznaczyć na dom, zrezygnowaliśmy z nieruchomości która była moim numerem 1.
Długi czas myślałam o tym miejscu, nieruchomość ta dawała możliwości stworzenia gospodarstwa agroturystycznego, o którym od lat marzyłam. Nie udało się dobić targu z panią, która umieściła świeżą ofertę i nie zależało jej na czasie jak nam.
Zbliżał się kolejny rok szkolny, zatem najlepiej zacząć naukę w nowej szkole od jego początku i z w miarę uporządkowanym życiem. Tak więc, na chwilę przed podpisaniem aktu notarialnego, ostatni raz wykonałam telefon do właścicielki mojego nr 1, by coś wskórać, na próżno jednak, kobieta była nieugięta. Dlatego poprzestaliśmy na ofercie nr 2.
Klamka zapadła, dom w Górkach jest nasz.
Szczęście sięgało zenitu. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy po prawie dwóch miesiącach zadzwonił telefon, usłyszałam znajomy głos w słuchawce: „- Czy jest pani zainteresowana moją ofertą sprzedaży domu? Wymieniłam wszystkie okna, uporządkowałam obejście wokół niego i jestem zdecydowana sprzedać go za proponowaną przez państwa kwotę”…
Ech, jaka to była dla mnie smutna wieść. Do dziś krążą mi myśli o tym domu. Sielskie widoki, pagórkowate łąki, 5 tys. m2 działka, las oraz dom z możliwością stworzenia salonu z antresolą, zadaszony taras i sporo drzew owocowych. Czy to nie brzmi pięknie?
Na szczęście mam swoiste podejście do spraw ziemskich. Łatwość adaptacji do nowych warunków jest jego dobrą stroną. Nie jestem przywiązana do żadnego miejsca, zresztą nie tylko do miejsc, mam świadomość, że życie to zmiana, ciągły ruch.
Uwierzcie, że daje to wielkie poczucie wolności.
Uważam, że dom jest tam, gdzie są ludzie, których kochamy, tam, gdzie czujemy się szczęśliwi, a tak można czuć się w każdym zakątku świata. Dom, w którym mieszkam jest obecnie moim, naszym domem. Kto wie, może za jakiś czas zamieszkamy w innym miejscu, kraju czy kontynencie.
Wracając do tematu naszej obecnej rzeczywistości. Jeden sąsiad, dookoła łąki, pola uprawne i lasy, widok pasących się krów i gdaczące kury za płotem, a poza tym dużo, dużo pracy. Dachy do wymiany, postawienie garażu, podjazd, ogród, szambo ekologiczne itp., itd.
Pracę rozpoczęliśmy od wymiany dachów, złożyliśmy wniosek o utylizację azbestu w GOPS, umówiliśmy ekipę dekarzy i do dzieła. Nie łatwo jest znaleźć dobrą ekipę do prac remontowo budowlanych, dekarskich, brukowych. jak nie znasz otoczenia, opierasz się na sugestiach nowo poznanych osób. Szukanie w internecie i dogadywanie się z fachowcami co do terminów to jedno, podjęcie przez nich prac to drugie.
Powracając do naszego dachu, nie obyło się bez przygód. Podwyższając dom usunięte zostały dwie dolne warstwy starego dwuspadowego dachu. Pracownicy nie zabezpieczyli luk przed deszczem, a nam nie przyszło do głowy by przy sprzyjającej pogodzie nakryć dach plandeką zwłaszcza, że wczesnym rankiem mieli pojawić się dekarze.
Po godzinie trzeciej w nocy plusk kapiącej wody z sufitu obudził mnie z głębokiego snu. Siadłam ze zdumieniem i niedowierzaniem, to nie sen, to, to, to… POWÓDŹ W DOMU.
Zbudziłam chłopaków i zaczęliśmy podkładać miski i wiadra. Co robić? Na strychu podłoga z polepy cała nasiąknięta wodą. Przydała się w ewakuacji wiertarka udarowa, należało zrobić ujście by woda miała gdzie spływać. W innym razie ciężar sufitu mógłby zrobić z nas placki.
Po którejś z rzędu próbie telefonu do kierownika załogi udało się go zbudzić, koło godziny 6.00 wraz z ekipą zabezpieczaliśmy dach przed opadami 🙂 Pogodynka zawiodła 🙁 – deszcz nie chciał przestać padać. Wszystkie sufity do remontu, a wraz z nimi oczywiście ściany. Poza tym należało uprzątnąć to coś z góry, co przypominało kąpielisko hipopotama.
Przyszło słońce a wraz z nim zamierzone efekty, dom i budynek gospodarczy doczekał pięknego nowego dachu.
Kolejnym punktem były chodniki oraz garaż.
Jeśli zamierzasz kupić stary dom, a tym samym wprowadzić w nim zmiany, przeprowadzić remonty, musisz uzbroić się w cierpliwość, jeżeli chcesz zlecić pracę fachowcom. Branża remontowo-budowlana rządzi się swoimi prawami.
By osiągnąć cel, dobrze jest stworzyć sobie plan działania. Wspólna praca polegająca na kompromisie i kreatywności, z domieszką artyzmu, potrafi przynieść wielką radość i satysfakcję.
Mówią: nie od razu Rzym zbudowano, my swój Rzym budujemy nadal. Ci, którzy mieszkają na wsi, czy są posiadaczami domu doskonale wiedzą, że pracy jest pod dostatkiem.
Wiejskie warunki pozwalają rozwijać swoje pasje i zainteresowania
Kocham starocie, zajęłam się ich odnawianiem, posiadam w swojej kolekcji kilka kredensów, komód i krzeseł. Ze starych zaś desek można tworzyć świetne dekoracje wystroju wnętrz. Uwierzcie mi, przy odrobinie fantazji można nadać domostwu niepowtarzalny charakter.
Nasza chatkę kreujemy w wiejskiej stylistyce i bez wątpienia, kiedy zakończymy prace, odznaczać się będzie polsko-hiszpańską nutą. Hiszpania a raczej Andaluzja stała się naszym małym krajem, drugim domem. Zainspirowała nas kolorystyką, finezją i stylem.
Biel i elementy ceramiczne zdobią niemal każdą posesję, drobne elementy zakupione w uroczym miasteczku Mijas będą przypominać nam o tych magicznych miejscach.
Po prostu natura
Zakup domu i życie na wsi, to nie tylko remonty, przebudowy i praca, to przede wszystkim kontakt z naturą. O każdej porze roku wsłuchujemy się w śpiew ptaków, obserwujemy jak wyfruwają z gniazd młode pisklęta.
Na polanie tuż przed naszym domem pojawiają się sarny, zające, latem spacerują bociany a letnią porą, nad naszymi dachami późnym wieczorem, szybują nietoperze.
To sielskie, wiejskie życie przynosi szczęście naszej trójce i daje dużą dawkę energii. Przez niespełna rok doświadczyliśmy wiele wzniosłych i pięknych chwil. Piotrek rozpoczął rok szkolny w nowej szkole, a jako, że jest otwartym i odważnym chłopcem odnalazł się z łatwością w nowym otoczeniu.
Zaadoptowaliśmy psa labradora o imieniu Jack, jest naszym stróżem i wspaniałym przyjacielem.
Stworzyliśmy ogródek który obfituje w smakowite plony. Jakże nie cieszyć się z własnych malin i jeżyn, konfitur i zapraw. Wspaniale jest bosymi stopami stąpać po zroszonej trawie by zerwać pomidory i szczypior na śniadanie.
Gdy jest ciepło wszystkie posiłki pałaszujemy na podwórzu.
Dom na wsi to nie odludzie zatem…
Dobrze jest mieć życzliwych sąsiadów, są inspiracją i wsparciem. Podczas naszych podróży opiekują się naszym czworonogiem, którego nie zawsze możemy zabrać ze sobą. Poza tym wieczorne pogawędki o życiu wnoszą w nasze wiejskie życie towarzyskie wiele radości.
Stadko sąsiedzkich kur pasących się za płotem znosi także i dla nas żółte, świeże jajka, z których bez strachu można zrobić smaczny kogel mogel.
Tacy sąsiedzi to wielki skarb.
Atutem życia na wsi jest brak czasu na telewizję i nudę. Wzrasta tężyzna fizyczna, odporność na infekcje, apetyt :) i chęć do życia. Budzi się ciekawość, wyostrza zmysły, wzrasta kreatywność i wiele by tu wymieniać.
Jestem szczęśliwa, że jest nam dane doświadczać tych darów, nie tak dawno było to dla mnie wyłącznie marzeniem.
Mieć marzenia i cele to sens, esencja życia.
Każdy jest stworzony i posiada odpowiednie narzędzia by je realizować, TAK i TY także. Szczęściem jest zdolność cieszenia się z drobiazgów, każdy poranek, każdy dzień, każdy wieczór niesie za sobą nowe perspektywy i nowe spojrzenie na świat.
Zatem rusz na wieś i przekonaj się o tym.
Ania
Ania, dziękuję Ci za Twoją historię i mam nadzieję, że jeśli jeszcze raz przyjdzie Ci zmieniać dom, to obędzie się tym razem bez podobnych przygód.
Kontakt do Ani przez FB znajdziecie TUTAJ.
Kontynuujemy cykl z Waszymi historiami, jak to jest z przeprowadzką na wieś i z wiejskim życiem.
Komentujcie, zostawiajcie wiadomości dla Ani w komentarzach, udostępniajcie (przyciski są poniżej), podsyłajcie swoje historie.
Fajnie opisana przygoda z wiejskim domem i życiem na wsi 🙂 Niech Wam będzie tam sielsko anielsko 🙂
Dziękuję serdecznie za życzenia i opinię. Tam gdzie panuje miłość jest sielsko i wierzę że tak pozostanie .Pozdrawiam serdecznie ?
Dolaczam się do życzeń! Sama wychowałam się na wsi i po paru latach na nią wróciłam. Nie żałuję- czasem wyjeżdżam do miasta pożyć innym życiem, ale na codzień cenię sobie właśnie spokój. Pozdrawiam serdecznie, Ewelina
Super sprawa. Tak w Waszym jak i moim wiejskim życiu, początek to adaptacja, remonty, poznanie zasad życia w nowym otoczeniu. To nie była piękna bajka. Początki zawsze są trudne i pojawią się sprawy nie przewidziane. Ale jak to już się ogarnie naprawdę może być sielsko, dni mijają spokojniej choć pracowicie. Ja cieszę się z tej zmiany i życzę Wam wszystkiego najlepszego.
To prawda, początki to wielkie wyzwanie. Najważniejsze, by mieć plan, pomysł i chęci. Dziękuję serdecznie za życzenia. Bo każde ciepłe słowo i możliwość podzielenia się swoją historią niesie wiele radości i satysfakcji. Pozdrawiam serdecznie ?
Jestem w stanie zrozumieć te wszystkie powody, bo naprawdę wiejskie życie uzależnia. Właśnie wróciłam z urlopu na podlaskiej, ukochanej wsi, także wiem co mówię 🙂
Wieś jest piękna i jest to miejsce w którym można poznać siebie bliżej. Chcę podziękować serdecznie Adamowi za możliwość podzielenia się z Wami swoją historią. Za pracę włożoną nad artykułem, a przede wszystkim nad promocją stylu życia, który dla wielu zdaje się być wielkim wyzwaniem bądź niewygodą. Warto zasmakować życia na wsi, choćby jako turysta w Agro. Można zakochać się w naturze i być może będzie to miłość dozgonna.
Dzięki Aniu. Z przyjemnością było redagować tak ciekawy i obszerny artykuł. Póki sam nie zaznam w pełni życia na wsi obiema nogami, to właśnie w ten sposób mogę poznawać je dzięki Tobie i innym osobom, nadsyłającym swoje historie. To bardzo cenne doświadczenie, prawda?
Adamie z niecierpliwością oczekuję Twojej historii ,życzę byś znalazł wymarzone miejsce i mógł podzielić się z nami swoją przygodą i doświadczeniami . Pozdrawiam 🙂
I niech tak się stanie… Na razie ta pierwsza wstępna historia jest oczywiście tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=U9j444RM12k&t=
Wspaniała sprawa! To jest cudna rzecz, złapać życie za rogi, zakasać rękawy i zabrać się za spełnianie swoich marzeń 🙂
Piękna historia z happy endem. Oby więcej takich – fajna stronka. 😉 Pozdrawiam.
Dziękuję za wpis. Jestem żywym przykładem na to że marzenia się spełniają. Zapraszam do naszego gniazdka zainteresowanych którzy chcieli by wraz z nami ogrzać się przy ognisku ,upiec kiełbaski na ogniu i pogawedzic o wszystkim i o niczym
Ale Wam zazdroszczę, bo mnie zawsze ciągnęło do natury, chociaż nigdy na wsi nie mieszkałam.
Ale tak racjonalnie rozmyslajac, to jaka trzeba mieć pracę, żeby pozwolić sobie na luksus życia na wsi, sama jestem pielęgniarką, więc jasne, że niestety dla mnie jest to i pozostanie marzeniem, ponieważ nigdy bym się nie zdecydowała na pracę z długim czasem dojazdu, owszem w miescie możesz po drodze zrobić zakupy, czy pozałatwiać różne sprawy, ale dojeżdżając na wieś, to niewykonalne.
Spróbujmy uruchomić wyobraźnię, bo możliwości jest ogrom… Choćby taka najprostsza, że wieś może być np. 5 km od miasta i taki dojazd nie stanowi problemu przecież 😉 Poza tym jest mnóstwo innych możliwości 😉 Tylko wyobraźnia nam je ogranicza 😉
Ale to wajne zachęcam cię do pisania bo mi
sie bardzo podoba Aniu,super XD naprawdę to jest spoko!!!,fajne zdiecia i opowiadanie plis pisz więcej a to moja opinia XD!!!!!!!.
SUPER XD to ja P.M . ????????
Aniu super historia i gratuluje odwagi. My kupilismy swoj dom w ,,wichrowej dolinie, jak nazywaja ja rodzimi mieszkancy. Narazie brak mi pomyslu na utrzymanie sie na wsi, wiec mieszkamy i pracujemy w de a kazdy urlop spedzamy remontujac nasz dom. Oboje jestesmy po 50-ce i raczej na znalezienie pracy w pl nie mamy szans wiec na obecna chwile musi tak pozostac. Ziemi jest raptem 49arow ale ekologiczna uprawa odpada ze wzgledu na sasiedztwo pol z rolnikiem ktory pryska swoja kukurydze od 3lat jakims swinstwem do tego stopnia ze pali wszystko nawet w niedalekiej odleglosci od swej granicy. Jesli wczesniej nic nie wymysle na utrzymanie sie na wsi , to w ostatecznosci mamy swoja przystan na czas emerytury. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluje.
I ja lubię taki zwroty akcji w życiu – sama, ni stąd, ni zowąd, postanowiłam otworzyć lokal – mimo, że nie miałam bladego pojęcia o gastro! Wcześniej wraz z Ukochanym rzuciliśmy ciepłe posadki na etacie i wyjechaliśmy w półroczną podróż: najpierw przez 1,5 miesiąca żyliśmy pod namiotem w Norwegii, potem 4 spędziliśmy na angielskiej wsi!
Piękna historia, potrafisz ładnie opisywać 😀
Super historia. Ja z mężem i małym synkiem planuje wyprowadzkę może nie na wieś, ale z dużego miasta do małego miasteczka 😉 Zobaczymy co z tego będzie 🙂
Trafiłam na Panska strone, szukając swojego miejsca ” na starość”. Gratuluję, bardzo , naprawde super strona. W tym roku konczę 60 lat. Urodziłam sie i wychowałam na podlaskiej wsi. Wiem, ze tylko tam jest moje miejsce. Całe swoje dorosłe życie mieszkam w mieście, ale ciągle śnie “po wiejsku”. Tylko na wsi jestem szczęśliwa. Już trzy razy byłam bliska realizacji, ale zawsze konczylo sie tylko moimi łzami i wielkim rozczarowaniem. Czuję, że tym razem mi sie uda!!!! Musi. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników:))))) Trzymajcie kciuki…..proszę.
Trzymamy – Uda się !!!
Piękna historia, przyjemnie się czyta. Mam jednak wrażenie, że trochę idealizuje życie na wsi, a raczej pokazuje tylko z tej jaśniejszej strony. Bo wieś to nie tylko natura, piękne widoki, własne warzywa i owoce czy sarny biegające po polach ale też chemiczne opryski sąsiadów na które nic nie można poradzić, ograniczone możliwości pracy zarobkowej, palenie w piecu węglem i śmieciami w zimie, problemy z dojazdem bez samochodu, inna mentalność ludzi na wsi, błoto w lecie, odśnieżanie w zimie i itp. Mieszkam na wsi od 9 miesięcy, jest mi tu dobrze i nie chciałabym wrócić do miasta ale to dlatego że jestem wielką pasjonatką własnego ogrodu, natury i te wszystkie zalety mieszkania tutaj znacznie przewyższają u mnie wszelkie niedogodności. Jeśli jednak ktoś nie ma w sobie silnego pragnienia życia wśród natury to te minusy tutejszego życia go przytłoczą.
Masz Sylwia rację, choć ten artykuł miał się skupić bardziej na pozytywach. O minusach wsi też pisaliśmy, np. tutaj: http://www.wiejskieinspiracje.pl/szczekajacy-pies-sasiada-czesc-1/
Gdy zaczęłam czytać Twoja historię, poczułam się tak, jakbyś pisała o mnie. Jako dziecko do roku szkolnego wychowywałam się na wsi u dziadków a potem spędzałam u nich każde wakacje. Mam już swoje lata i tęsknota za wiejskim życiem z roku na rok narasta. Wasze historie – Twoja Adamie też – mobilizuje mnie do tego, że nigdy nie jest za późno na realizacje swoich marzeń. Mam nadzieję, że i ja będę mogła podzielić się z wami swoją historią przeprowadzki na ukochaną wieś. Pozdrawiam serdecznie. Sylwia